„TO” horrorem roku?

Film „To” na podstawie bestsellerowej powieści Stephena Kinga właśnie trafił na ekrany kin. Opowiada o dzieciach z małego miasteczka, terroryzowanych przez tajemniczą istotę przybierającą postać klauna. Za jego reżyserię odpowiada Andres Muschietti, który ma na swoim koncie również horror „Mama”.

„Chcesz balonika?” – z demonicznym uśmieszkiem na ustach z wielkiego ekranu pyta upiorny klaun Pennywise, a widzowi, pomimo świadomości przerażających konsekwencji, pozostaje jedynie ochoczo wystawić rękę. „To” bowiem plasuje się w ścisłej czołówce najlepszych ekranizacji dzieł Stephena Kinga, a zarazem w gronie najciekawszych tegorocznych premier. Jednocześnie udowadnia, jak kapitalną mieszanką jest synteza nowoczesnego horroru i oldskulowego Kina Nowej Przygody.

Argentyński reżyser wspierany przez trio scenarzystów ograniczył się  do połowy literackiej historii. Zmienił również ramy czasowe, oryginalną scenerię lat 60. zastępując stylistyką ery magnetowidów, walkmanów, Michaela Jacksona i szalenie modnych wówczas bmx’ów.
 

Rewolucji  w poprowadzeniu fabuły i kreacji bohaterów zasadniczo nie ma. Grupka szkolnych frajerów, jak sami siebie określają, zawiązuje detektywistyczny pakt, którego celem jest zdemaskowanie porywacza dzieci, który grasuje w Derry od kilku miesięcy. Szlachetna postawa nie jest do końca bezinteresowna, gdyż jedną z ofiar tajemniczego monstrum jest młodszy brat Billa Denbrougha (Jaeden Lieberher), nieformalnego lidera młodocianych outsiderów. Śledztwo żółtodziobów doprowadzi do nieuchronnej konfrontacji z diabolicznym klaunem, Pennywisem (Bill Skarsgard), ale nie jest on jedynym potworem, z jakim sympatycznym dzieciakom przyjdzie stawić czoła. Fani literackiego oryginału mechanizm przeraźliwej działalności „Tego” doskonale znają, niewtajemniczonym jego odkrywanie dostarczy podwójnej przyjemności.

O ile, rzecz jasna, słowo „przyjemność” ma rację bytu w przypadku ponad dwugodzinnego horroru. Muschietti, który gatunkowych szlifów nabierał podczas prac nad „Mamą”, kapitalnie zapanował nad zgrabnym związaniem wszystkich elementarnych komponentów klasycznego kina grozy. Suspens goni suspens, uczucie osaczenia ściska żołądek, a dynamicznie skręcone kadry ociekające chwilami brutalnością powodują, że niejedną scenę na czele z makabrycznym otwarciem obejrzymy przez palce.

Główna w tym zasługa demonicznego Pennywise’a w znakomitej interpretacji Billa Skarsgarda. Szwedzki aktor, nawet skrzętnie przykryty toną makijażu, potrafi zmrozić zarówno upiornym spojrzeniem, jak i równie przerażającym śmiechem. Właściwie trudno ocenić, czy większą odrazę wzbudza cynicznym zastraszaniem, czy drastycznym szałem, w jaki wpada na widok kolejnej potencjalnej ofiary. Zarazem jest w nim coś niebezpiecznie magnetycznego, bo wbrew poczuciu komfortu, gdy obłąkany klaun znika z ekranu, natychmiast błądzimy oczami w jego poszukiwaniu. Skarsgardowi bez wątpienia udało się wykreować jednego z najstraszliwszych i najwyraźniejszych filmowych oprawców, jakich w ostatnich dekadach wpuszczono na salę kinową.

Film Muschiettiego stanowi także barwny kolaż nowoczesnego horroru z klimatycznym Kinem Nowej Przygody, a wiodąca w tym zasługa właśnie młodych bohaterów „Tego”. Ich amatorskie detektywistyczne zapędy, wzajemne słowne utarczki, językowe gafy i typowe dla nastolatków dylematy znakomicie szatkują przepełnione grozą i lękiem kadry. Z Klubem Frajerów dajemy się porwać w wielką filmową, fascynującą przygodę, w której choć nie brakuje strumieni krwi i zdekompletowanych ciał, to trudno momentami powstrzymać się od śmiechu i szczerej sympatii względem młokosów.

 

admin

16 Comments

  1. Horror mojego dzieciństwa 😉 Pamiętam jak bałam się tego filmu. I ten wstęp kiedy chłopiec biegnie wzdłuż chodnika za poruszającym się na wodzie papierowym statkiem. Nagle statek trafia do studzienki a tam czeka już TO… Rok temu wyszperałam ten film w internecie i obejrzałam go ponownie po tylu latach i niestety wzbudził u mnie więcej śmiechu niż strachu 🙂 No ale w dzieciństwie mnie przerażał. Z wielką chęcią obejrzałabym teraz TO! Ciekawe czy przeraziłby mnie tak jak w dzieciństwie. Pozdrawiam!

  2. Nigdy nie słyszałam o tym filmie. Na ogół nie lubię tego typu ekranizacji, no ale przyznam, że twoja recenzja zachęciła mnie do obejrzenia filmu. Pozdrawiam :*

  3. Byłam na maratonie filmów Kinga na którym ten film miał premierę. Był dobry, ale ’ lśnienie ’ ( również Kinga) mnie porwało. Polecam ten film 🙂

  4. Niestety nie widziałam starej wersji tego filmu, ale chętnie obejrzę obie. Horror to mój ulubiony gatunek filmowy dlatego chętnie oglądam różne podgatunki, no może oszczędzam sobie gore 🙂

  5. Byłam na tym filie w kinie i powiem tak, że średni jestem z tego filmu zadowolona, bo myślałam, że będzie to fajny horror, natomiast była to raczej straszna bajka dla widzów młodszych. Dużo było efektów i elementów horroru i było widać po prostu tą sztuczność, co moim zdaniem od razu psuje efekt całej otoczki horroru, w sumie kiedy zobaczyłam, że jest to produkcja WB ( jeśli dobrze pamiętam) to wiedziałam, że w horrorach raczej on dobrzy nie są . Ciężko powiedzieć do kogo jest dedykowany ten film.. raczej nie jest to film stworzony dla dzieci, po to żeby bały się klaunów, dla dorosłych raczej też nie.. może dla nastolatków 15+ jak wskazuje przedział wiekowy filmu. Ogólnie można obejrzeć jednak bardziej był to film przygodowy i jeżeli ktoś liczy na horror to nie powinien oczekiwać od tego filmu zbyt wiele.

Skomentuj Czerwony Smok Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *